2 listopada 2011 r.
Spotkaliśmy się w 15 osób, w tym 4 osoby to ci, którzy zostali zachęceni do udziału w spotkaniach podczas ostatnich „DNSz”. Kilka osób, spoza Kutna, deklaruje chęć brania udziału w spotkaniach w soboty.
Rozmawialiśmy m.in. o tym jak cieszyć się życiem w trzeźwości, dzieliliśmy się tym, czego oczekujemy od życia, o jakich zmianach marzymy, co jeszcze chcemy przeżyć, co osiągnąć, ale najważniejsze – jak do tego dojść.
Zosia J.
4 listopada 2011 r.
Dzisiaj spotkaliśmy się w gronie 20 osób. Pojawiły się kolejne osoby, które były na „DNSz”, a nie były na spotkaniu w środę. Dzieliliśmy się wrażeniami z ostatnich „Dni…”. Wspominaliśmy również pierwsze spotkania w grupie wsparcia. Żony wspominały, jak szukając pomocy dla swoich uzależnionych mężów, one pierwsze pojawiły się na spotkaniu, a dopiero później, przyprowadziły mężów i to wbrew ich woli, niejako na siłę. Teraz oboje cieszą się nowym życiem w trzeźwości, nowymi relacjami, nowym uczuciem, zaufaniem, poczuciem bezpieczeństwa. Warto było uprzeć się, by mąż, dla którego nie było żadnej nadziei, jednak na spotkanie grupy wsparcia dotarł.
Zosia
9 listopada 2011 r.
Dzisiaj spotkaliśmy się w 13 osób. Rozmowa trwała wyjątkowo długo, dlatego rozstaliśmy sie po godz. 20.00. Było też bardzo wesoło. To świadczy o tym, że mamy poczucie humoru, bo umiemy śmiać się z samych siebie. Zaczęliśmy rozmawiać o prawdziwej wolności. O tym, że nie musimy już bać się mieć przy sobie pieniędzy, bo umiemy nimi zarządzać, że nie boimy się wolnego czasu, bo już nauczyliśmy się z niego korzystać.
Wesoło zaczęło się wtedy, gdy zaczęliśmy mówić o wolności od naszych starych (okropnych, zniewalających) przyzwyczajeń, np. gdzie ma stać cukiernica, pod jakim kątem powinny być ustawione uszka od kubeczków, gdzie ma leżeć telefon, itp.
Teraz, gdy już inaczej patrzymy na te problemy, możemy się z nich śmiać, zdajemy też sobie sprawę z tego, jak wielkim były one zniewoleniem i dla nas, i dla osób, które z nami mieszkały. Nie znaczy to, że całkowicie jesteśmy w tym wolni. Jeszcze przeszkadza nam wiele zachowań innych ludzi, np. gdy ktoś zmieni nam w radio naszą ulubioną stację na inną czy za długo ogląda telewizję. Teraz jednak wiemy, co z tym zrobić. Zdajemy sobie sprawę z tego, że reakcja na problem należy do nas i zależy od nas. To my decydujemy o tym, jak reagujemy na problem i nikogo tym nie obarczamy. Zdajemy też sobie sprawę z tego, że jeszcze daleka droga przed nami, dużo musimy się jeszcze nauczyć, ale zmieniamy się, uczymy, otwieramy na dobro i wolność drugiego człowieka, a to już jest dobrym sygnałem, że może być jeszcze lepiej i nam, i osobom z naszego najbliższego otoczenia.
Zosia
12 listopada 2011r.
Dzisiaj w 10 osób mówiliśmy o tym, jak trudno jest pomóc osobie, która tkwi w uzależnieniu. Mimo że sami doskonale znamy problem i wiemy, że wszelkie starania bliskich nam osób, nic nie dały, to my jednak popełniamy te same błędy. Tak bardzo chcemy pomóc innym, bo wiemy, jak wspaniale jest żyć w wolności od potrzeby picia, że chcemy własnymi staraniami sprawić, żeby nasi znajomi, członkowie rodziny, przyjaciele, też zaczęli tak żyć. Rozumiemy teraz jak trudno było naszym żonom, matkom, dzieciom stosować wobec nas tzw. „twardą miłość”, pomagać nam mądrze, a nie stwarzać komfort do dalszego picia. Teraz sami musimy się tego nauczyć, chcąc pomagać innym uzależnionym. Wiemy, że bez decyzji o zaprzestaniu picia, bez pragnienia życia w trzeźwości, nic w życiu osoby uzależnionej się nie zmieni. Pocieszające jest to, że możemy przyjść w modlitwie do Boga i Jemu polecić tych, którzy odwróceni są od Niego, aby się nawrócili, aby zapragnęli nowego życia, bo tylko wówczas mogą to nowe życie otrzymać. Jednocześnie Bóg zdejmuje z nas ciężar odpowiedzialności za tę drugą osobę, bo my nic z sami z siebie uczynić nie możemy – Bóg tak.
Zosia
16 listopada 2011
Dzisiaj było nas 15 osób. Spotkanie zaczęło się od świadectwa o uwolnieniu od nałogu tytoniowego i o uzdrowieniu chorej nogi, która według lekarzy, nie mogła być uleczona. No i oczywiście każdy chciał się podzielić tym, co Bóg ostatnio uczynił w jego życiu, dlatego znowu spotkanie przeciągnęło się ponad ramy czasowe.
Oczywiste jest dla nas to, że Bóg działa w życiu każdego człowieka, który jest blisko Niego. Niestety, usłyszeliśmy też o tym, że oddalenie się od Boga, od Biblii, modlitwy i nie uczestniczenie w spotkaniach, prowadzi do powrotu do nałogu. Mimo że często powtarzamy na grupie, jak ważne są to elementy dla każdego człowieka uwolnionego od nałogu, to jednak wielu próbuje żyć „po swojemu” , żeby przekonać się, że i w jego przypadku nie może być inaczej.
Zosia
19 listopada 2011 r.
Dzisiaj było nas 13 osób. Zaczęło się trochę „łzawo”, kiedy mówiliśmy o tym, ile bólu i cierpienia zadają nam najbliżsi, uzależnieni od alkoholu; jak bardzo cierpimy z ich powodu, ale też ile bólu zadawaliśmy, kiedy dla nas najważniejsza była butelka: jak trudno jest wybaczyć i ile cierpień spowodowanych jest brakiem przebaczenia.
Potem przeszliśmy do tematu spotkania – gniewu.
Poprzednio niektóre osoby powiedziały, że mają duże problemy z czytaniem Biblii. Były to bardzo różne powody. Na dzisiejsze spotkanie wybrałam tylko dwa wersety z Listu do Efezjan rozdz.4, w. 26-27, (początek moich ulubionych „Przykazań na co dzień”). Rozmawialiśmy o gniewie. Nie jest to przyjemne uczucie, ale nie ma osoby, która by co jakiś czas nie odczuwała gniewu. Mówiliśmy o tym co z tym uczuciem robić, jak sobie z nim radzić, żeby nie niszczyć siebie i nie ranić bliskich nam osób, jak o gniewie mówić.
Zosia
23 listopada 2011r.
Dzisiaj, w 14 osób, kontynuowaliśmy rozmowy na temat „Przykazań na co dzień”. Skupiliśmy się na PRAWDZIE (Ef. 4, 25). Dla nas, wydawałoby się, już nie jest problemem „odrzuciwszy kłamstwo, mówić prawdę”. Ale za Piłatem (Ew. Jana 18, 38) postawiliśmy również sobie pytanie: „Co to jest prawda?” To nie tylko nie kłamać, ale również nie udawać kogoś innego (zdjąć maskę); to postępować wobec swoich bliskich tak samo w 4 ścianach domu jak i w miejscu publicznym; to pracować tak samo uczciwie wtedy, kiedy szef stoi obok nas jak i wtedy, gdy go nie ma w pobliżu; to szczere rozmowy o problemach; to otwarte mówienie o uczuciach (nawet tych nieprzyjemnych jak, np. gniew); to przyznanie się do swoich słabości, zniewoleń; to nie mówienie innym: „Niczego nie potrafisz”, „Do niczego się nie nadajsze”, „Zawsze zapominasz”,… – przecież to nie jest prawda. Czy naprawdę umiemy każdego dnia „odrzuciwszy kłamstwo, mówić prawdę”?
Każde uzależnienie opiera się o kłamstwa. Proces leczenia zaczyna się od przyznania się do problemu, od powiedzenia prawdy.
Co można powiedzieć o prawdzie? – daje poczucie bezpieczeństwa, – dodaje odwagi, – zawsze zwycięża, – chociaż z początku może być bolesna, lecz w końcu daje uzdrowienie.
Co można powiedzieć o kłamstwie? – przynosi poczucie zagrożenia, – odbiera odwagę, – zawsze poniża, – chociaż z początku wydaje się przyjemne, lecz bardzo szybko zaczyna dzieło zniszczenia.
A czym dla Ciebie jest PRAWDA?
Zosia
26 listopada 2011 r.
10 osób pojechało na „Dni Trzeźwości” do Wisły, dlatego dzisiaj tylko w 9 osób analizowaliśmy dalszą część listu do Efezjan, gdzie wyraźnie napisane jest, aby ten, kto kradnie przestał, ale zaczął uczciwą pracą nie tylko zarabiać na siebie (i najbliższych), ale też po to, żeby mógł dawać potrzebującym. Wszyscy bez trudu zgodziliśmy się z tym, że uczciwa praca jest bardzo dobra i że nawet ci, którzy kiedyś kradli, nie tylko nie mają już takiej potrzeby, ale nawet już nie potrafią tak postępować. Dopiero przy fragmencie, mówiącym o tym, że mamy pracować, aby dzielić się z innymi, trochę jakby zastopowaliśmy. Dla niektórych z nas nie było to takie oczywiste (do tej pory). Każdy z nas w mniejszym czy większym stopniu dzielił się tym, co miał i pomagał innym, ale nie było naszym celem podjąć pracę po to, by dawać na potrzeby innych. Jest to problem do głębszego przemyślenia i zrewidowania swoich poglądów.
Zosia
30 listopada 2011 r.
Dzisiaj spotkało się już 15 osób. Głównym tematem było to, co działo się w ostatni wekend w Wiśle. A był to niezwykły czas niezwykłych wydarzeń. Kilka osób z naszej grupy przeżyło prawdziwe spotkanie z żywym Bogiem, natychmiastowe uwolnienie z nałogów. Wiele może modlitwa sprawiedliwego, a wiara, jaką otrzymujemy z łaski i z którą przychodzimy w modlitwie do Boga – działa cuda. O takich cudownych przeżyciach mogliśmy usłyszeć od tych, którzy doznali całkowitego uwolnienia od ciężaru grzechów, które dotychczas popełnili, darowanie win z którymi przyszli doJezusa. Jak wspaniale jest być chociażby świadkiem takich wydarzeń, ale jeszcze wspanialej móc doznawać uwolnienia.
Zosia